Salony samochodowe szykują się do nowej wojny na promocje
Tylko niektórzy dealerzy samochodów zdecydowali się na obniżki cen. Większość nadal zachęca nabywców rabatami
Rozpoczęło się szaleństwo promocyjne w salonach samochodowych. Sprzedawcy chcą w ten sposób powstrzymać spadek zainteresowania klientów nowymi, autami, który zazwyczaj jest notowany w okresie wakacyjnym.
W salonach więc aż roi się od wielotysięcznych rabatów, nadzwyczaj korzystnych ofert finansowania zakupu oraz bogatych pakietów wyposażeniowych. Jednak nie mą wątpliwości, że to dopiero początek - prawdziwy wysyp rabatów i promocji nastąpi po wakacjach. - Już we wrześniu rozpęta się prawdziwa wojna cenowa - prognozuje Wojciech Halarewicz, szef Mazdy w Polsce.
Promocjom sprzyja umacnianie się złotego wobec euro. Korzyści, jakimi koncerny mogą podzielić z klientami polskich salonów, są znaczące. Obecne cenniki oficjalni importerzy kalkulowali bowiem jeszcze pod koniec ubiegłego roku kiedy kurs euro wynosił 3,7 zł. Tymczasem obecnie jest on niższy aż o 50 gr. A ponieważ do tej pory tylko częściowo klienci skorzystali na mocnym złotym, po wakacjach rabaty i promocje znacząco wzrosną. Według Halarewicza gros promocji skierowane zostanie do przedsiębiorstw, które zwyczajowo robią większe zakupy w drugiej połowie roku. Otrzymają one na pewno subwencjonowane przez importerów oferty leasingowe. Ale i klienci indywidualni nie będą stratni.
W pierwszej fazie na pewno pojawią się specjalne oferty na tzw. serie limitowane. A potem zwiększone rabaty na pozostały modele. Według Wojciecha Masalskiego, dyrektora handlowego Fiat Auto Poland, akcje marketingowe są najlepszym sposobem na przyciągnięcie klientów do salonów. Nie zgadza się z tym wielu prywatnych przedsiębiorców niepowiązanych bezpośrednio z producentami aut. Coraz większej grupie dealerów skacze ciśnienie, gdy słyszą o kolejnych promocjach - dosadnie podkreśla Adam Pietkiewicz, szef Polskiej Grupy Dealerów, największej niezależnej sieci sprzedażowej w Polsce. Według niego, zamiast bawić się promocjami importerzy powinni wprost obniżyć cenniki, tak jak zrobiła to kilka tygodni temu Toyota, po niej zaś Volvo, a wczoraj Suzuki. - Jeżeli zarządzający spółkami importerskimi po powrocie z wakacji nie pójdą po rozum do głowy i nie zaczną obniżać cen samochodów sprzedaż w polskich salonach będzie z miesiąca na miesiąc coraz mniejsza. W efekcie zaś zmarnujemy tak dobrze zapowiadający się w styczniu i lutym rok - przekonuje Pietkiewicz. I dodaje: - Producentom jest wszystko jedno, czy klient kupi samochód w swoim kraju, czy w sąsiednim. A dealerom w Polsce zaś powinno otworzyć oczy to, że Polacy kupują coraz więcej nowych samochodów np. w Niemczech.
Nie tędy droga do zdobycia rynku
Wojciech Drzewiecki – Instytut Samar
Nie ma wątpliwości, że nadzwyczajny wysyp promocji to efekt umacniania się kursu złotego wobec euro. Jednak nasuwa się pytanie, czy jest to właściwy sposób na przyciągnięcie klientów do salonów samochodowych. Promocje, w których oferta nie do końca jest oczywista, utrudniają bowiem podjęcie decyzji przez kupującego. Koncerny powinny więc chyba wybrać kierunek przyjęty przez Toyotę - wprost obniżać cenniki. Obawiam się jednak, że naśladowców japońskiej marki będzie niewielu.
Autor: Cezary Pytlos
źródło:
Komentarz